Strony

13.3.11











Brakowało mi powiewu świeżości. Gniłam w ciemnym pokoju na dwunastym piętrze, z widokiem na szare i przykryte kurzem miasto, bez możliwości zachłyśnięcia się powietrzem z powodu oblepionego gołębimi  fekaliami balkonu. Pogoda za oknem ma na mnie zbyt duży wpływ. Czułam się dokładnie tak samo. 
Zimno, ponuro, mokro, z towarzyszącym brakiem motywacji, chęci na cokolwiek.
Krótka, sporadycznie występująca,
zabarwiona pozytywnie chwila przykrywana była wręcz silniejszą, negatywną.
Marzyłam, by zakopać się głęboko pod kilka warstw ciepłej, życioodpornej kołdry, 
zasnąć i obudzić się w całkowicie innej rzeczywistości. Zielonej, pachnącej, słonecznej.

Na szczęście, teraz jest lepiej. Wyszłam na powietrze. Dzięki dwójce, a nawet trójce wspaniałych osób, obudziłam się. Czuję wiosnę. Czuję chęć, by coś robić. Pobyt w geometrycznym środku Polski był istotnym wydarzeniem w tym roku. Powstało kilka, nie takich złych klatek. Zabawnie. Dodatkowo walczę z niesamowicie mobilną Holgą. Polubiłam.
Będzie  lepiej, tak myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz