Strony

7.2.13

o mateńko, 2 miesiące minęły od ostatnich stuknięć klawiaturą na tym białym polu. dużo czasu, jak i mało, z perspektywy jego intensywności i pozaskalowej amplitudy emocjonalno-duchowej. względnie szczęśliwa, wręcz nudna nieświadomość, rutyna, ze spowitym gęstą mgłą horyzontem? czy niesiony przez ciepły wiatr, niespodziewany wzlot ponad możliwy do zdobycia szczyt, który wcześniej nie był nawet widoczny (mgła), po czym nagły, zimny podmuch ów wiatru w przeciwnym kierunku i równie niespodziewany, twardy upadek, głęboko poniżej poziomu morza i jego rutynowej powierzchni? podobno nowe doświadczenia uczą, następnym razem trzeba zabrać ze sobą mocniejsze liny i odpowiednie obuwie. tylko czy będzie następny raz? lęk pozostał, głęboko, siniaki jak na złość się nie wchłaniają, a obdarte kolana nieprzyjemnie się sączą.





                                          
                                         
          
                
                                                   przestrzeń















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz